Średnia cena transakcji Ethereum osiągnęła najniższą wartość od połowy lipca, czyli od czasu kiedy rozpoczął się boom na zdecentralizowane finanse (DeFi).
Niższe opłaty mogą oznaczać mniejszą aktywność na blockchainie Ethereum. Opłaty gwałtownie wzrosły podczas tegorocznych wakacji, kiedy górnicy byli przeciążeni transakcjami DeFi. Czy to oznacza, że ten cały szum związany z protokołami i yield farmingiem się skończył?
Wg. BitInfoCharts, w sobotę średnia cena transakcji Ethereum osiągnęła 0,905 dolarów. Następnie wzrosła do 1,029 dolarów w niedzielę. Na początku września pojedyncza transakcja Ethereum kosztowała nawet ponad 14 dolarów.
Opłaty transakcyjne Etereum trafiają do górników ETH, którzy przeznaczają swoją moc obliczeniową na przetwarzanie transakcji. Opłaty transakcyjne Ethereum rosną, gdy istnieje większe zapotrzebowanie na moc obliczeniową górników niż na jej zasilanie.
Dzieje się tak, gdy sieć ulega przeciążeniu pod wpływem gwałtownego wzrostu aktywności. Kiedy wiele osób przetwarza transakcje na raz, górnicy dają pierwszeństwo tym, którzy płacą największe opłaty za gaz.
Opłaty spadają, gdy sieć jest mniej obciążona lub gdy górnicy są w stanie poradzić sobie z podażą. Od lipca wzrósł także hash rate na blockchainie Ethereum, jednak jego wzrost był stały – opłaty za gez są znacznie bardziej zmienne.
To, że opłaty ETH spadły do najniższego poziomu od lipca może oznaczać, że ustępuje już boom na zdecentralizowane finanse. DeFi, czyli smart kontrakty, protokoły pożyczkowe i syntetyczne akcje.
Począwszy od końca czerwca, protokoły te zaczęły zachęcać inwestorów wysokimi zwrotami z inwestycji, czasem nawet do 1000% APY. To spowodowało zalew pieniądza na rynku – i oczywiście wzrost opłat.
Nie wprowadzając w błąd: ludzie nadal są zainteresowani zdecentralizowanymi finansami, branżą, która cały czas się rozwija. Według DeFi Pulse w protokołach DeFi są już zablokowane kryptowaluty o wartości 11 miliardów dolarów.
Podczas gdy liczba ta rosła w zastraszająco szybkim tempie, teraz po prostu zwolniła…