Teraz, gdy cena bitcoina powróciła do poziomów z połowy czerwca, rynek ponownie zaczyna się zastanawiać, czy mamy do czynienia z hossą. Kurs spadł już o 16% od lokalnego szczytu z sierpnia ubiegłego roku, a od szczytu do dołka o ponad 20%. Mimo to, zgodnie z danymi on-chain, nie musimy się tak bardzo martwić.
Tak pisze CoinDesk na podstawie danych z Blockware Solutions i Glassnode. W chwili pisania tego tekstu, według Blockchain.com, w obiegu znajduje się około 19,45 miliona bitcoinów (BTC). Jednak coraz większa część z nich należy do inwestorów, którzy wydają się niechętni do sprzedaży.
Można to ustalić na podstawie danych on-chain. Coraz więcej monet opuszcza bowiem giełdy kryptowalut. Monety trafiają do innych portfeli, które nie należą do giełd. Na początku tego miesiąca okazało się, że inwestorzy rzeczywiście masowo wycofują swoje bitcoiny z platform transakcyjnych. Mówi się, że jest to spowodowane ogromnym brakiem zaufania do giełd od czasu problemów w upadłym FTX.
CoinDesk pisze, że odsetek krążących BTC, czyli monet leżących na giełdach, osiągnął w tym tygodniu nowy niski poziom 5,4% całości. To nawet rekord. Odsetek ten obejmuje monety, które mogą znajdować się na giełdach, ale należą do traderów. Tak więc liczba monet, które można kupić samodzielnie, jest jeszcze niższa. Ponadto, według Glassnode, odsetek monet, które nie były dotykane przez co najmniej rok, wynosi obecnie 68,5%.
"[Traderzy dyktują] cenę w krótkim okresie. Jeśli płynność jest coraz mniejsza, nawet niewielki popyt powoduje duży wzrost cen" - wyjaśnia Blockware. Przykładem może być ogłoszenie zeszłego lata, że niektóre duże instytucje finansowe na Wall Street zamierzają uruchomić giełdę kryptowalut. Ceny niektórych kryptowalut wzrosły wówczas o kilkadziesiąt procent.
Jednak może to być również niekorzystne. Jeśli wiadomości dają inwestorom powód do sprzedaży, efekt jest równie duży, ale w przeciwnym kierunku.